Witaj! Nazywam się Ania Szot i jestem absolwentką Wydziału Sztuki Uniwersytetu Technologicznego-Humanistycznego im. Kazimierza Pułaskiego w Radomiu. Kocham sztukę, od dziecka wychowywałam się w jej otoczeniu, dzięki czemu nauczyłam się, jak wielkie znaczenie ma w życiu człowieka. Mój projekt powstał w celu przekazania tej wiedzy innym oraz przybliżenia ludzi do sztuki. Jest to też chęć zwrócenia uwagi na problem masowego powielania wzorów. Ludzie starają się wyróżnić, a jednocześnie idą za modą dyktowaną przez media, powielając motywy. Większość kupuje modne rzeczy, co w przypadku biżuterii zazwyczaj oznacza masowo produkowane, tanie ozdoby. Łatwo dostać takie błyskotki, jednak równie łatwo rzucić je w kąt, gdy przeminie na nie moda. Wtedy trzeba kupić następne „na topie”. Gdzie tu jest miejsce na oryginalność? Chciałabym zachęcić ludzi do tego, by postawili na rękodzieło, które niesie ze sobą tę oryginalność. Fakt, taka biżuteria jest droższa, ale ma w sobie troskę o każdy szczegół i jest robiona specjalnie na życzenie danej osoby. Ma w sobie też ładunek emocjonalny – takie przedmioty docenia się bardziej, bo są unikatowe i moda nie ma na nie wpływu. Uważam, że warto uzbierać trochę więcej pieniędzy na taki unikatowy przedmiot – wtedy bardziej go docenimy i będziemy się nim cieszyć znacznie dłużej.
Tworzę biżuterię i małe rzeźby wzorowane na przedmiotach codziennych. Sama wyjątkowo chętnie zbieram rzeczy wytworzone przez innych ludzi - posiadają ładunek emocjonalny i własną historię. Bardzo lubiłam dawać prezenty, które sama wykonałam – wiedziałam, że będą wyjątkowe. Znajomi reagowali bardzo pozytywnie na moje wytwory – stąd pojawił się pomysł na podzielenie się z innymi ludźmi moim pomysłem.
Od 08.12.2012. prowadzę bloga pod nazwą „Too Sweet”, na którym umieszczam swoje małe prace. Teksty pisałam po angielsku, bo po skończeniu studiów miałam w planach wyjazd za granicę, jednak stwierdziłam, że nie chcę opuszczać swojej Ojczyzny, dopóki nie spróbuję tutaj swoich sił. Dlatego od 17.05.2014 prowadzę bloga również po polsku.
Dlaczego „za słodkie”? Bo przeważnie ludzie widząc moje prace wypowiadają: „ojej, jakie to słodkie!”. O właśnie takie reakcje mi chodziło, pełne uśmiechu i pozytywnej energii! Jednak po jakimś czasie te wytwory stawały się tylko zbierającą kurz ozdobą pokoju. Myślałam, że fajnie by było uczynić moje prace praktycznymi tak, by można było je zabierać ze sobą - szukałam dla nich nowej formy. Od dłuższego czasu pragnęłam połączyć swoją sztukę z użytkowością. Wtedy właśnie stwierdziłam, że tworzenie oryginalnej biżuterii jest moim powołaniem, a zarazem kluczowym elementem mojego projektu. Zaczęło się od małych prac inspirowanych jedzeniem - głównie ciasteczkami i lodami, które starałam się oddać z jak najdokładniejszą precyzją. W całym procesie tworzenia najbardziej fascynowała mnie możliwość ciągłego eksperymentowania z materiałami.
Od 08.12.2012. prowadzę bloga pod nazwą „Too Sweet”, na którym umieszczam swoje małe prace. Teksty pisałam po angielsku, bo po skończeniu studiów miałam w planach wyjazd za granicę, jednak stwierdziłam, że nie chcę opuszczać swojej Ojczyzny, dopóki nie spróbuję tutaj swoich sił. Dlatego od 17.05.2014 prowadzę bloga również po polsku.
Dlaczego „za słodkie”? Bo przeważnie ludzie widząc moje prace wypowiadają: „ojej, jakie to słodkie!”. O właśnie takie reakcje mi chodziło, pełne uśmiechu i pozytywnej energii! Jednak po jakimś czasie te wytwory stawały się tylko zbierającą kurz ozdobą pokoju. Myślałam, że fajnie by było uczynić moje prace praktycznymi tak, by można było je zabierać ze sobą - szukałam dla nich nowej formy. Od dłuższego czasu pragnęłam połączyć swoją sztukę z użytkowością. Wtedy właśnie stwierdziłam, że tworzenie oryginalnej biżuterii jest moim powołaniem, a zarazem kluczowym elementem mojego projektu. Zaczęło się od małych prac inspirowanych jedzeniem - głównie ciasteczkami i lodami, które starałam się oddać z jak najdokładniejszą precyzją. W całym procesie tworzenia najbardziej fascynowała mnie możliwość ciągłego eksperymentowania z materiałami.
Z czasem zaczęłam szukać własnych, bardziej charakterystycznych tematów, czegoś, co będzie wyzwaniem dla moich umiejętności. Tak powstały „mini gorseciki”, które aktualnie cieszą się największą uwagą wśród moich odbiorców. Są to zawieszki miniaturowych kopii gorsetów, których tworzenie jest dużo bardziej skomplikowane, ale sprawia mi wiele radości.
Jednak wciąż mi czegoś brakowało i szukałam dalej. Potem przyszło oświecenie – dlaczego nie połączyć swoich dwóch największych pasji – malarstwa z tworzeniem biżuterii? Tak powstały mini obraziki. Jestem ogromną miłośniczką malarstwa i kocham swoje prace, lub prace, które ktoś dla mnie wykonał. Obrazy sprawiają, że czuję się szczęśliwa, jednak jest niemożliwością ciągłe przebywanie w ich pobliżu. Moment podróży zawsze wywoływał we mnie smutek, że muszę pozostawić swoje prace w domu. Żartowałam często, że gdyby były na tyle małe, by wziąć je do kieszeni, to bym je zabrała ze sobą w podróż. Tak narodził się pomysł tworzenia miniaturowych obrazów - biżuterii, które są blisko mnie. Tworzę małe podobrazia na których maluję farbami olejnymi. Używam do nich srebrnych elementów biżuteryjnych. Pierwszymi miniaturowymi obrazami były moje własne prace dyplomowe. Później próbowałam swoich sił w odtwarzaniu znanych i lubianych przeze mnie dzieł.
Od początku moim zamysłem było stworzenie sztuki bliżej człowieka. Zazwyczaj gdy się o niej mówi ludzie wyobrażają sobie wielkie obrazy i rzeźby, kojarzą je z muzeami, galeriami czy wystrojem wnętrz. Często zapomina się, że jest nią również rękodzieło artystyczne. Chciałam, aby było bardziej cenione, by inni zrozumieli jak wiele emocji i serca wkłada się w jego tworzenie. Dzięki moim małym pracom każdy człowiek może być bardzo blisko sztuki, która przynosi szczęście i uśmiech na twarzy, a także uświadamia, że liczy się jakość, a nie ilość.
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedzenie mojego bloga :)
A.t.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz